Hej! tak jak mówiłam że rozdział pojawi się niedługo tak jest. (jestem z siebie dumna) Odrazu mówię że nie wiem kiedy następny. Postaram się jak najszybciej.
Rozdział ma ponad 3000 słów i 6 stron. Jest pokręcony więc jeżeli go zrozumiecie i wam sie spodoba to będę przeszczęśliwa. XD Miłego czytania! buziaki :* :* <3!
___________________________________________________________________________________
*Anastasia POV*
Półtora miesiąca później.
Już ponad miesiąc tu jestem. Przez ten miesiąc
wiele się zmieniło. Od mojej kłótni z Justinem nie odezwał się on do mnie ani
razu. Mam wrażenie, że mnie unika. Chyba wiem, czemu. Okłamał mnie. Powiedział
ze Ariana to tylko jego przyjaciółka i nic pomiędzy nimi nie ma. Oficjalnie
stali się parą jakieś trzy tygodnie temu. Ale ja nie mam zamiaru kończyć przez
to znajomości z Arianą. Zachowałabym się wtedy jak dziecko. Ona jest naprawdę
cudowną osobą. Zmieniając temat…… jestem taka szczęśliwa ze już za tydzień
święta. Brakuje mi tego czasu. Tym bardziej ze to będą moje pierwsze święta od
paru lat z moim bratem! Jestem przeszczęśliwa. To pewne.
Musiałam przerwać mój
wewnętrzny monolog, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms ‘a
Od: Damian
Hej :) Co tam u Ciebie? Już
nie mogę doczekać się dnia, kiedy przylecę i wreszcie się zobaczymy <3 Tak
bardzo tęsknię.
Przekręciłam oczami. Czy on
się nigdy nie odczepi? Od miesiąca pisze do mnie i dzwoni. Nie zwraca nawet
uwagi na to jak jestem dla niego niemiła. Postanowiłam nie odpowiedzieć na sms
tylko wzięłam gitarę do ręki i zaczęłam grać i nucić piosenkę którą napisałam
przed przyjazdem do Atlanty.
You are my dream.
Like an angel from another world.
You’re lighting me up.
You’re giving me another hope.
When I see you, I'm happy that you exist.
I can recognize the state
when you are happy or sad.
You’re giving me a reason to live.
I am grateful that you are.
And even if our love is impossible.
Know that I love you.
And even if we never meet in our lives.
Know that I love you.
And even if our hearts will never be together.
I know you love me.
It hurts so much that you're not with me.
But millions miles away.
It hurts so much that you doesn’t know who I am….
- To o Justinie? – Zapytał Nick
wchodząc do pokoju.
- Może……nie wiem. Nie chce o tym rozmawiać. – pokręciłam głową –
A tak w ogóle to jak tu się dostałeś?
- Twój brat mnie wpuścił. – wzruszył ramionami.
- Zabawne. Za każdym razem mówił mi ze nie wpuści tu żadnego
chłopaka. – Zaśmiałam się. – A gdzie on tak w ogóle jest?
- No wiesz ma się ten urok osobisty. Nie wiem gdzie jest bo
akurat jak ja wchodziłem to on wychodził. Mówił że wróci za trzy godziny. –
mrugnął do mnie. Przeszedł przez pokój i usiadł obok mnie. – Nie zastanawia cię
czemu przyszedłem?
- To nieważne, ale dobrze ze przyszedłeś. Poza tym przyjaciele
nie musza mieć powodu żeby się spotkać, prawda? – spojrzałam na niego z
uśmiechem.
- Racja. A teraz …. – rozłożył ramiona a ja się od razu
przytuliłam.
- Mam beznadziejny humor. – oznajmiłam chowając głowę w jego
klatkę piersiową i wdychając zapach jego perfum.
- Wszystko będzie dobrze. Nie myśl o nim. Ja tu jestem.
- Ale jeszcze cały czas Damian do mnie pisze…… mam dosyć. Jedynym
pocieszeniem dla mnie są święta które będą już niedługo. Ten świąteczny
pośpiech i panika ze nie zdążę wszystkiego przygotować na czas. Nie wiem jak u was ale w Polsce mamy bardzo
dużo dań a gdy zjemy już świąteczna kolację stół zostaje cały zastawiony
tradycyjnymi i też nietradycyjnymi ciastami. Wyobraź sobie jak ja i moja mama
biegamy w te i powrotem żeby posprzątać cały dom, zrobić dwanaście dań i jakieś
siedem ciast. To trwa parę dni. – zaśmiałam się.
- I kto to niby wszystko zjada?
- Wiesz jak przyjeżdża cała rodzina to w domu jest jakieś
dwadzieścia osób. Praktycznie nic nie zostaje.
-Nie będzie Ci ich teraz brakowało? – zapytał zatroskany.
- Oczywiście że będzie mi ich brakowało ale mama postara się
przyjechać na drugi dzień świąt, mam tu brata i przyjaciół wiec myślę że jakoś
dam radę. – osunęłam się od niego i wstałam z łóżka.
- Gdzie idziesz?
- Do kuchni. Zgłodniałam a Ty? – uśmiechnęłam się.
- Może trochę. Ale skoro ty gotujesz to z pewnością zjem. –
zaśmiał się i wstał.
Przeszliśmy do kuchni. Usiadł na stołku przy wysepce a ja
wyjęłam miskę i mikser.
- Co powiesz na omlet?
- Omlet?
- Tak – uśmiechnęłam się.
- Nigdy nie jadłem omleta.
- Naprawdę? W jakim świecie ty żyjesz? – rozszerzyłam oczy w
zdziwieniu.
- Sam się czasem zastanawiam. – zaśmiał się.
- No dobra. Więc trzeba
to naprawić. Siedź spokojnie a ja zrobię dwa omlety. Jeden dla mnie drugi dla
ciebie. – Powiedziałam z uśmiechem i wyjęłam z lodówki wszystkie potrzebne
składniki.
Piętnaście minut później oboje siedzieliśmy przy stole i jedząc
przygotowane wcześniej omlety opowiadaliśmy sobie nawzajem śmieszne sytuacje z
dzieciństwa i oglądaliśmy kreskówki. Przy nim czułam się wyjątkowo swobodnie.
*Justin POV*
- Dobra koniec treningu na dzisiaj. Dobra robota. Cały układ
opanowaliśmy w jeden dzień. Będzie dobrze. – Żegnałem się z tancerzami. Od
trzech godzin bez przerwy powtarzaliśmy jeden układ.
- Justin! – Zawołał mnie Alfredo.
- Co tam stary? – zapytałem podając mu rękę, nawet nie mieliśmy
dzisiaj czasu żeby zamienić słowo.
- Słuchaj wpadniesz dzisiaj do Matta?
- Czemu sam się mnie o to nie zapyta? – zapytałem zdziwiony.
-Przebiera się już. To jak przyjdziesz? Musimy obgadać jeszcze
niektóre układy.
- No dobra tylko że… ugh niech będzie.
Przecież tam będzie Anastasia. I co
ja jej powiem?
- A i Ariana też będzie. Podobno miała się spotkać z Aną ale ty
pewnie to już wiesz. – uśmiechnął się.
- Tak, wiem. – nic nie wiedziałem. Nie wiedziałem nawet że
utrzymują kontakt. Przez cały miesiąc unikałem jedynie tematów związanych z
Aną. Ale oczywiście nikomu nie mogłem powiedzieć takich rzeczy. Muszę udawać że
wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nawet Arianie nie powiem o tym co
czuję bo zaraz zaczęłaby robić wszystko abym był z Aną.
Pół godziny później byliśmy już w drodze do domu Matta. Cały
czas zastanawiałem się co jej powiem i jak ona zareaguje na mój widok. Mam
nadzieję że nie zacznie rzucać talerzami. Albo gorzej. Mam nadzieje że nie
zemdleje. Ale nie chodzi mi tu już tylko o tą sprawę z Arianą.
Gdy weszliśmy do mieszkania usłyszeliśmy słodki chichot i męski
śmiech. Zmarszczyłem brwi. Anastasia kogoś ma?
- Dobrze wiesz że właśnie przegrywasz, Johnson. Poddaj się zanim
cię zmiotę z powierzchni. – zaśmiała się Anastasia.
- Niebyłym taki pewny, Hayes. – odparł z udawaną powagą w głosie
jakiś chłopak – No dobra wygrałem. A teraz moja nagroda.
- Ale to nie było uczciwe! Rozproszyłeś mnie. Nie! Nick nie
z-zbliżaj. N-nie będziesz mnie łaskotał!- zdążyła powiedzieć a potem usłyszałem
jej krzyk pomieszany ze śmiechem wywołany przez łaskotki. Więc chłopak ma na
imię Nick.
Typowo. Pewnie jeszcze jest kapitanem
drużyny baseballowej i najprzystojniejszym chłopakiem w całej szkole.
Nie oszukujmy się. I tak ja jestem największym bogiem seksu w
tym kraju. Przechodzimy do salonu a Matt odchrząkuje niezręcznie. Nick siedzi
okrakiem na Anie i trzyma jej ręce na biodrach. Gdy słyszą nas szybko odwracają
głowy w naszą stronę. Nie widzą mnie jeszcze bo stoję za chłopakami.
- Cześć braciszku. – Nasti szybko wstaje z zamiarem przytulenia
się do brata. Robi to z zamkniętymi oczami wiec mnie nie widzi. Jest tak
blisko. Tak bardzo chciałbym teraz dotknąć dłonią jej policzka. Zdumiewa mnie
to że po miesiącu gdy jej nie widziałem stała się jeszcze piękniejsza niż ją
zapamiętałem. Odsunęła się od brata wciąż mnie nie zauważając bo podszedł do
niej Alfredo.
- Jak się masz piękna? – mrugnął do niej i ją przytulił.
- Myślę że dobrze. – odwróciła się i spojrzała z uśmiechem na
Nicka. Gdy zwróciła się w naszą stronę jej uśmiech zrzedł.
- Justin?! – zapytała prawie piskiem. Jezu ona zaraz zemdleje.
Nie rozumiem tej dziewczyny.
- Anastasia – kiwnąłem na nią głową i uśmiechnąłem się lekko. Za
trzy……dwa……jeden……i zobaczyłem jak bezwiednie opada, na szczęście ten chłopak
ją złapał. Szybko położył ją na sofie.
- Stary czy ty zawsze musisz tak działać na dziewczyny? –
zaśmiał się Fredo. Wzruszyłem ramionami. To nie była moja wina. Nic na to nie
poradzę że jestem tak przystojny.
- Wy się chyba nie znacie. – Matt wskazał na mnie i Nicka.
- Tak, jestem Justin – powiedziałem i wyciągnąłem rękę do
chłopaka. Zacisnąłem szczękę gdy nasze spojrzenia się spotkały. Już go nie
lubiłem. Jeżeli choćby zrobi jej odrobinę krzywdy, zabiję go.
- Nick – podał mi dłoń którą niechętnie uścisnąłem. Potem Matt
usiadł przy Anie próbując ją jakoś obudzić. Stanąłem obok ramię w ramię z
dopiero co poznanym chłopakiem.
- Więc kim jesteś dla Anastasi? – zapytałem niby od niechcenia.
- Jestem…-
- Jest jej chłopakiem,
Justin. – przerwał mu Matt i spojrzał na mnie wymownie. Chłopak. Wow. Tego się
nie spodziewałem.
- Oh… um… Ok. W takim razie szczęścia – uśmiechnąłem się do
niego blado. Odpowiedział mi takim samym uśmiechem. Czyżby cos było nie tak? Boi
się czegoś?
- Co się dzieje? Znów zemdlałam?- powiedziała zaspanym głosem
Ana.
- Tak- powiedział Nick, podszedł do niej i pomógł jej wstać. Ona
nawet na niego nie spojrzała, wzrok miała cały czas skupiony na mnie.
*Anastasia POV*
Stał tam i patrzył się na mnie tak jakby chciał odgadnąć
wszystkie moje emocje i myśli tylko spojrzeniem.
-Justin, poznałeś już Nicka? – powiedziałam, stojąc obok
trzymającego mnie jeszcze za rękę chłopaka.
- Oh tak. Twój chłopak jest bardzo miły. – zacisnął szczękę a ja
uśmiechnęłam się chytrze……zaraz……MÓJ CO?! CHŁOPAK?! Spojrzałam się
zdezorientowana na Nicka który spojrzał się jedynie na mojego brata.
- Przepraszam was na chwilę muszę pogadać o czymś z Nickiem. –
pociągnęłam go do mojego pokoju. – Chłopak? Ale jak? – spojrzałam
zdezorientowana na jego twarz na której malowało się poczucie winy.
- No bo wiesz twój brat tak jakby powiedział Justinowi że jestem
twoim chłopakiem a ja……nie wyprowadziłem go z błędu. Przepraszam. Po prostu od
dawna mi się podobasz i gdy Matt to powiedział poczułem się tak jakby to była
prawda a zobaczenie wnerwionego Justina jeszcze bardziej powstrzymało mnie
przed zrobieniem tego. Byłem taki dumny ze choć przez chwilę ty……tak cudowna
dziewczyna jak ty jest moja a nie tego dupka. Przepraszam Cię i zrozumiem
wszystko. – podszedł bliżej i przytulił mnie mocno chcąc mnie obłaskawić. –
Przepraszam. – powiedział i odsunął się odrobinę tak że teraz nasze twarze były
na tym samym poziomie.
- Jeśli chcesz zapytać mnie czy będę twoją dziewczyną to
odpowiedź jest oczywista.
- Wiedziałem. Tak cię
przepraszam. Rozumiem że nie czujesz do mnie nic więcej jak przyjaźń. –
przyłożyłam palec do jego ust.
- Możesz się zamknąć chociaż na chwilę? – zapytałam rozbawiona.
– Oczywiście ze tak. Tak będę twoją dziewczyną. – powiedziałam i zaśmiałam się
lekko. Nie mogłabym z nim nie być. Jest zbyt słodki i kochany. Przybliżył swoją
twarz. Czułam jego ciepły oddech na ustach. Chciałam tego pocałunku. Pierwszego
pocałunku w moim życiu. I nie z kimś o kim zawsze marzyłam czyli Justinem
Bieberem AKA największym dupkiem świata tylko ze zwykłym chłopakiem……poprawka
ten chłopak był niezwykły bo był mój. Już prawie czułam jego usta na swoich.
-Ej słuchajcie, Matt woła was na dół bo przyjechał
dostaw……Wow……sorry……przerwałem wam. – Tak to był Justin. Już mam go cholernie
dość. Czemu on nie zapuka jak normalny człowiek?! Myśli że wszystko mu
wolno?
-Jaki dostawca Justin? – powiedziałam zniecierpliwiona.
- Z pizzą. – powiedział i dalej stał w miejscu.
- To wszystko?
- Myślę że tak. – powiedział uśmiechając się.
- To czemu tu jeszcze stoisz? – zapytałam się.
- Myślałem że pójdziemy już razem. – jest taki irytujący. Dobrze
wie co robi. Czułam jego zadowolony z siebie uśmiech gdy przechodziłam obok.
Przewróciłam oczami.
Siedzieliśmy w salonie jedząc pizzę i rozmawiając o głupotach.
Tylko Justin siedział cicho i patrzył się na mnie intensywnie. Przysięgam że
ten chłopak sprawi że kiedyś wybuchnę. O co mu chodzi?
Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Ariana! Oh jak
dobrze. Bycie jedyną dziewczyną wśród czterech chłopaków nie miało na mnie
dobrego wpływu. Szybko wstałam i pobiegłam do drzwi żeby otworzyć. Ale osoba
którą zobaczyłam wprawiła mnie w osłupienie.
-Damian?! Co ty tu do cholery robisz?! – czyżbym miała deja vu?
Oh ci faceci mnie dzisiaj dobiją, gdzie jest Ariana?
- Mówiłem że do ciebie przyjadę.- uśmiechnął się życzliwie.
- A ja mówiłam żebyś tego nie robił! – krzyknęłam. I usłyszałam
kroki.
-Ana? Czemu krzyczysz kochanie? – Nick powiedział, objął mnie od
tyłu w pasie i spojrzał złowrogo na Damiana. – Kto to?
- To jest ……Damian, opowiadałam ci o nim. – spojrzałam na
swojego chłopaka.
- Nick, chłopak Anastasi – przedstawił się i podał rękę mojemu
znajomemu. Słowo chłopak sprawiło że
się zarumieniłam. Damian zbladł i widać było że jest niezadowolony z tego co
usłyszał. – Wejdziesz?
- Nie, nie chcę wam przeszkadzać…
- Nie przeszkadzasz, właśnie mamy takie małe spotkanie w gronie
znajomych. – prychnęłam na słowa Nicka, powoli zaczyna się robić impreza a nie
spotkanie. Nie przepadam za tego typu spędzaniem czasu. Wolę poczytać w spokoju
książkę lub obejrzeć film. Imprezy nie są dla mnie.
- Skoro tak mówisz to dobrze, z chęcią poznam więcej nowych
przyjaciół Any.
- To chodźmy do salonu. – zadecydował Nick.
- Wiecie co …… ja chyba pójdę na chwilę do siebie do pokoju.
Muszę zadzwonić po dziewczyny. Nie wytrzymam sama z pięcioma chłopakami w
jednym domu. – przewróciłam oczami śmiejąc się i poszłam do siebie.
Shanley:
Proszę Shan przyjedź do mnie. Jestem sama z PIĘCIOMA CHŁOPAKAMI!
Nie wytrzymam tu sama ;-;
Ariana:
Ari gdzie jesteś? Przyjedź szybko. Proszę.
Już po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Była to zdyszana
Shan.
- Przyjechałam najszybciej jak mogłam. – przytuliła mnie prawie
mnie dusząc.
- Ej Shan. Udusisz mnie – zaśmiałam się, zachowywała się jakby
miał nastąpić koniec świata a ja po prostu nie lubię być sama w otoczeniu
mężczyzn. Zdążyłam się od niej oderwać i wtedy do mieszkania weszła Ariana.
- Cześć kochane. - Przywitała nas buziakiem w policzek. – A
teraz mów mi o co chodzi z tą wiadomością.
- Kryzys penisowy. Za dużo facetów w jednym miejscu przy Anie. –
Zaśmiała się Shan a Ari jej zawtórowała.
-No tak, śmiejcie się ze mnie. A tam jest Damian który
przyjechał do mnie z Polski i rozmawia właśnie z moim chłopakiem! –
powiedziałam, I z Justinem…. Pomyślałam.
- Chłopakiem? Mówisz że ty i Nick? – Shanley uśmiechnęła się
przeszczęśliwa.
-Tak, tak jakby? – zażenowałam się.
- Dobra to chodźmy tam. – zaśmiała się Ariana.
Weszłyśmy do salonu a rozmowy chłopaków od razu ucichły.
Palanci. Rozejrzałam się po pokoju i dopiero zdałam sobie sprawę że jest tu
osiem osób. Za jakie grzechy? Ugh. Usiadłyśmy na kanapie i już zauważyłam jak
Shan patrzyła na Damiana, tak to był dobry plan. Zaśmiałam się.
- Co cię bawi? – zapytał siedzący obok mnie Nick z uśmiechem na
ustach kładąc dłoń na moim kolanie.
- Spójrz na Shan a potem na Damiana. Chyba się od niego
uwolniłam. – zaśmiałam się ponownie.
- Nawet ładna z nich byłaby para. – powiedział chowając swoją
twarz w zagłębieniu mojej szyi. Na co uśmiechnęłam się lekko. Było to przyjemne
uczucie. Ale nie to samo gdy Justin obejmował mnie tak tamtego dnia…… nie
czułam tych dreszczy przechodzących po moim kręgosłupie. I wtedy podniosłam
wzrok spotykając karmelowe tęczówki Justina wpatrujące się we mnie intensywnie.
Rozmawiał z Arianą i wyglądali na zakochanych ale wciąż przyglądał się mi.
- Więc Nick. – powiedział szatyn. – Ile tak dokładnie masz lat?
– Co to ma być? Jakieś przesłuchanie?
- Po nowym roku już osiemnaście. A czemu pytasz?
- Tak po prostu. Byłem ciekawy. – wzruszył ramionami - Masz
zamiar iść na studia? Pracujesz gdzieś? Masz rodzeństwo? – Czy Justin jest
chory czy chory? Co go to w ogóle interesuje?
-Justin starczy. – powiedziałam stanowczym głosem. – Idę do
siebie. Może wrócę jak pewna osoba przestanie zachowywać się jak dziecko. –
spojrzałam wymownie na Justina.
- Ana iść z tobą? – zapytał z troską w głosie mój chłopak.
- Nie, dziękuję. Muszę pobyć sama. – mówiąc to wyszłam z salonu
kierując się na taras w swoim pokoju. Justin jest taki wkurzający……zachowuje
się okropnie, co go interesuje jaki jest Nick? Przecież jest a Arianą. Nie jest
chyba zazdrosny? Widać na kilometr że za mną nie przepada. Po prostu męska duma
mu przeszkadza w normalnym życiu przez to że jestem jedyną dziewczyną której
nie zaliczył. Justin jest takim bipolarnym człowiekiem. Raz się do mnie
uśmiecha, raz zachowuje się jak dupek, raz patrzy na mnie jakbym była kawałkiem
mięsa, raz jest opiekuńczy. Ma tyle twarzy…… czyżby zaburzenia osobowości? W
jego przypadku wszystko jest możliwe. Po moich policzkach mimowolnie zaczęły
spływać łzy. Gdzie jest ten uroczy nastolatek którego pokochałam jako mojego idola?
Odkąd go poznałam całkowicie zmieniłam sposób myślenia o nim. Teraz wydaje się
być pieprzonym, bezmyślnym draniem którego nic nie interesuje tylko to żeby
przelecieć kolejną laskę. Aż tu nagle związał się z kimś o kim mówił że jest
dla niego jak siostra. To wystarczająco złamało mi serce. Nie mówiąc o tym że
od miesiąca nawet nie próbował ze mną pogadać. A teraz ma jeszcze czelność
przychodzić do mojego domu i wypytywać się mojego chłopaka o wszystko co
popadnie?
Tego jest za wiele.
Skuliłam się w rogu tarasu na poduszkach i szlochałam myśląc o
tym jak pokręcony jest ten dzień gdy z nadmiaru ważeń zapadłam w głęboki sen.
Czując że ktoś mnie podnosi uchyliłam lekko powieki. Złapałam
Nicka za szyję i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Co się dzieje? – zapytałam zachrypniętym od płaczu głosem.
- Gdy wyszłaś to myślałem że niedługo wrócisz ale gdy nie było
cię ponad godzinę zacząłem się martwić i postanowiłem ze cię poszukam i
znalazłem cię śpiącą na tarasie bez przykrycia. A teraz położę cię na łóżku. –
przykrył mnie kołdrą i pocałował w czoło.
- Która godzina? – zapytałam przeciągając się.
- Dwudziesta trzecia. Ja chyba powinienem już iść jesteś
zmęczona, odpocznij kochanie. –
odpowiedział łagodnym głosem posyłając mi uśmiech za który oddałabym wszystko.
- Zostań.- to słowo wyleciało z moich ust bez kontroli. - O…ocz…oczywiście jeśli chcesz……- zaczerwieniłam
się na moją bezradność. Nie znam się na takich rzeczach jak relacja
chłopak-dziewczyna bo nigdy nie miałam takiej sytuacji. Więc nie oceniajcie
mnie. Potrzebuję się do kogoś przytulić. A przecież to jest Nick.
- Naprawdę chcesz żebym został? – zapytał zdziwiony. Pokiwałam
lekko głową na znam zgody i wtedy ściągnął swoją koszulkę i jeansy pozostając
tylko w bokserkach od Calvina Kleina. Czy on jest aż tak bogaty? Nie wiedziałam
o tym. Mój wzrok mimowolnie zatrzymał się na jego wyrzeźbionej sylwetce.
Mięśnie na jego brzuchu widocznie się odznaczały. Miał też dwa tatuaże. Małą jaskółkę na klatce piersiowej i znak yin
yang po prawej stronie linii V. Podszedł do mnie wolnym krokiem. A ja patrzyłam
na niego jak wryta z otwartą buzią.
-Anastasio uwierz mi że to nie jest najlepszy pomysł żebyś tak
na mnie patrzyła, chyba że chcesz porobić ciekawsze rzeczy od spania. – patrzył
się na mnie płonącym wzrokiem. Ale nie czułam tego samego jak gdy robił to
Justin. Nie zaprzeczę że Nick jest gorący i że nie czuję przyciągania do niego.
Ale to nie ta sama żądza którą czuję do Justina.
- Ja……ja pójdę się chyba umyć. – wyskoczyłam z łóżka jak
oparzona, zabrałam piżamę i bieliznę z szafki i pobiegłam do łazienki od razu
ją zamykając.
Cholera.
Ja przy nim nie zasnę.
_____________________________________________________________
Jak podobają się wam bohaterowie? :3 zmienilibyście coś czy ich lubicie takimi jacy są? :D